Do Chengdu pojechalismy dlatego ze Krzysio bardzo chcial zobaczyc pandzioszki (jak je nazywa;)) czyli najsympatyczniejsze misie w Chinach :) naszym celem byl rezerwat w Wolong polozony od Chengdu ok. 150 km. Jednak okazalo sie ze w zeszlym roku trzesienie ziemi zniszczylo spora czesc tego terenu i aktualnie trwa jego odbudowa :( Musielismy wiec skorzystac z oferty miejscowego parku, ktory okazal sie naprawde spory i tak zaprojektowany aby mozna bylo swobodnie obserwowac te urocze stworzenia. Jest to rowniez centrum rozrodcze pand wielkich, ktore sa takimi leniwcami ze nawet nie chce sie im kopulowac ;) jednak ostatnimi laty osrodek odniosl wiele sukcesow i mozna ogladac nie tylko bawiace sie ze soba 3-latki, ale takze miesieczne malenstwa umieszczone w inkubatorach. Pandziochy sa extra! mlode dokazuja jak dzieci, przepychaja sie i podgryzaja, a starsze zajadaja pedy bambusow i lenia sie calymi daniami brzuszkami do gory :)
W Chengdu jak zwykle skorzystalismy z oferty Internationale Youth Hostel, ktory w tym miescie jest naprawde godny polecenia! (70 RMB za pokoj dwuosobowy na ostatnim pietrze z WiFi w pokoju!) do tego cale miasto jest pelne zieleni i mlodych sympatycznych ludzi niezle poslugujacych sie angielskim :)