Dzien w Parku Beihai

Dzis dzionek byl pochmurny wiec postanowilismy go spedzic w parku Beihai. Jest to dawny ogrod cesarski, ktory lezy wokol jeziora. Dojechalismy tam rowerami wypozyczonymi z hostelu za (20 RMB od roweru). W parku turystow jak zwykle sporo ale nawet znosnie. Wstep oczywiscie bez znizki, gdyz takowe posiadaja jedynie chinscy studenci, kosztowal 20 RMB od osoby. W parku rzeczywiscie da sie odpoczac, bynajmniej w taki dzien jak ten, ktory najwyrazniej tlumom nie sprzyjal. We wstep wliczone sa wejscia do dwoch kompleksow swiatynnych, pierwszy jest raczej malo przyjemny, to jedynie niewielka swatynia, ktora niczym nowym nas nie zaskoczyla. Drugi lezy na tzw. Nefrytowej Wyspie i jest o wiele bardziej ciekawy! jest tam sporo zakamarow i waskich uliczek w zaroslach co nareszcie stwarza poczucie eksploracji i jakiejs wolnosci ;) W Pekinie naprawde na kazdym kroku spotyka sie bramki, mury, policjantow, straznikow i ograniczenia! Po kompleksie przechodzi sie w gore miedzy roznego rodzaju niewielkimi, barwnymi kapliczkami. Na zakupionym specjalnym medalionie (10RMB) mozna zapisac swoja prosbe do Buddy, a nastepnie zawiesic ja przy jego posagu. Choc oboje jestesmy katolikami stwierdzilismy ze panujace tu bostwa tez nalezy poprosic o jakies wsparcie w naszej wyprawie :) Poprosilismy wiec o mozliwosc podrozowania po Tybecie! :) mamy nadzieje ze nas wysluchaja :) Na samym szczycie czeka wielka biala pagoda, zbudowana z okazji wizyty Dalaj Lamy nie pamietam jednak ktorego. Choc jest to spora budowla do srodka wejsc nie mozna :) wiec to co widzicie z dolu zobaczycie tez u gory :) jednak bez watpienia warty jest wspinaczki widok jaki rozposciera sie na caly Pekin. Jesli nie byliscie jeszcze w zadnym innym punkcie widokowym w tym miescie to zrobi to na Was wrazenie! :)
W parku jak wszedzie spokojniej robi sie po 17.00, gdy zamykaja wszystkie atrakcje i turysci znikaja! wtedy mozna byc swiadkiem ciekawych zdarzen :) np. my dzis widzielismy lekcje tanca dla Pan! :) z pewnej altanki nad jeziorem, dobiegala biesiadna chinska muzyka, gdy podeszlismy okazalo sie ze tancza tam ze soba w parach same kobiety! :) widowisko naprawde przednie i klimat niepowtarzalny. Instruktorka byla bardzo rygorystyczna i po kolei cwiczyla z kazda uczennica, szybko wychwytywala i poprawiala bledy. Uczennice oczywiscie byly po 50-tce! :) Choc ogladalismy scene z podziwem, musze przyznac ze taniec skojarzyl mi sie z tym z bajki "Mrowka Z", wszystkie kroki byly naprawde idealnie wycwiczone i nie bylo miejsca na indywidualna improwizacje ;) Tuz obok na niewieklim placu grupa chinczykow doskonalila technike Tai Chi, ktora w realu wyglada rzeczywiscie widowiskowo :)

Komentarze (3)