Geoblog.pl    gutki    Podróże    Chiny-Tybet 2009    Pielgrzymka do Samji :)
Zwiń mapę
2009
14
wrz

Pielgrzymka do Samji :)

 
Chiny
Chiny, Samja
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11104 km
 
Okazalo sie ze nasz autobus do Samji, o 6.00 rano, jest autobusem pielgrzmkowym! :D cala droge spedzilismy w towarzystwie przesympatycznych modlacych sie i spiewajacych tybetanczykow :) Jednak co najlepsze autobus pielgrzymkowy jak sama nazwa wskazuje odbywa pewna pielgrzymke :) wiec jego trasa biegla nie tylko do Samji ale tez do 3 innych klasztorow! niekoniecznie po drodze ;) cala podroz z przystankami w poszczegolnych swiatyniach trwala 14 godzin! :) za jedyne 40 RMB przejechalismy ponad 200 km i zobaczylismy cztery swietne miejsca, a to wszystko w doborowym towarzystwie :) Po drodze jak zwykle minelismy kilka jeepow z bialaskami ktorzy wynajeli wycieczke i przewodnika za przynajmniej 300 RMB za dzien :)
Droga do Samji jest niesamowita i naprawde egzotyczna. Przez caly czas po lewej stronie widac skaly i piaszczyste wydmy, a po prawej Brahmaputre. Niekiedy wydmy wpadaja do rzeki, co daje wrazenie wody na srodku pustyni. Sczegolnie pieknie jest wczesnym rankiem o wschodzie, kiedy calosc zalewa pomaranczowa poswiata. Samja (40 RMB/os) jest zapewne miejscem godnym zobaczenia. Ma ciekawa konstrukcje, szczegolnie ostatnie pietro glownego budynku, gdzie mozna rowniez obejrzec namalowany na sciania portret obecnego Dalaj Lamy (posiadanie jego wizerunku w Tybecie jest zakazane! jednak nie matrwcie sie, Tybetanczycy nie przestrzegaja tego chorego prawa!:)). W klasztorze mozna rowniez posluchac nie tylko modlitwy mnichow ale takze gry na trabach i bebnach. Mnisi sa sympatyczni wiec bez problemu mozna pospacerowac w miejscu gdzie znajduja sie ich kwatery i przyjrzec sie ich codziennemu zyciu. W przyklasztornej restauracji podaja swietny rosol z jaka! :) Z Samji trzeba kupic bilet powrotny do Lhasy. Choc autobus wyjezdza o 14.00 w Lhasie jest dopiero ok.22.00 poniewaz jedzie dalej do 2 nastepnych klasztorow i dopiero zawraca w strone stolicy :) pierwszy klasztor po drodze jest w remoncie i nie warto placici za wstep chorej sumy 70 RMB/os! poniewaz nie ma tam kompletnie nic do zobaczenia, a kobiety w srodku na widok bialego od samego wejscia krzycza EURO,EURO! zupelnie jakby kazdy bialy mial pieniedzy jak lodu :-/ nam udalo sie przekonac siedzacego przy kasie mnicha ze chcemy sie pomodlic zeby nie placic tej nienormalnej kwoty ;) Ostatni w kolejnosci jest pieknie umiejscowiony na wysokim wzgorzu klasztor Jonbulaga. Mozna wspinac sie 20 min, lub wynajac koniki :) chociaz frajda z jazdy koniem w Tybecie jest bez watpienia spora, to w polowie drogi ma sie ochote zsiasc i wziac tego konia na plecy :) dlatego tez my zsiedlismy przed najtrudniejszym odcinkiem :) przed wjazdem do tego klasztoru po raz pierwszy autokar kontrolowala policja! jednak kompletnie nie zwrolici na nas uwagi :) nieco bardziej stresujaca przygode mielismy przed sama Lhasa, kiedy bylo juz ciemno a autokar zatrzymala kontrola. Zaczeli swiecic latarkami po szybach, wyciagneli z autokaru mnicha ktory przez kilka minut nie wracal. Wszystkim sprawdzano dokumenty, a nas policjant pytal o permit! udawalismy kompletnych idiotow i pokazywalismy chinska wize, po 3 minutach kiedy Krzysiek zaczal przeszukiwac cala swoja saszete policjant dal nam spokoj mowiac OK, OK :) moze mielismy szczescie ze byl to Tybetanczyk :) a moze policja wcale niespecjalnie interesuje sie turystami.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
gutki

Asia i Krzysiek
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 48 komentarzy48 24 zdjęcia24 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.08.2009 - 29.09.2009