Geoblog.pl    gutki    Podróże    Chiny-Tybet 2009    Sanya- chińskie Karaiby :) szkoda że w porze deszczowej ;)
Zwiń mapę
2009
24
wrz

Sanya- chińskie Karaiby :) szkoda że w porze deszczowej ;)

 
Chiny
Chiny, Sanya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14822 km
 
Sanya czyli miejscowość na samym południu wyspy Hainan. Cóż mogę o niej napisać? :) Kiedy człowiek wyobraża sobie, że w końcu przez chociaż dwa dni będzie wylegiwał się na słonecznej plaży pod palmami i kąpał w lazurowym morzu, a potem okazuje się że w swojej głupocie nie sprawdził pogody i że akurat panuje tam pora deszczowa! to cóż można powiedzieć? :)
Było fantastycznie! Mimo pogody i małej ilości czasu bawiliśmy się świetnie! :) Postanowiliśmy zaszaleć i wynająć pokój w hotelu przy samej plaży. Znaleźliśmy ten najtańszy, który i tak jak na nasze możliwości był o wiele za drogi. Standardy podwyższają tam chyba rosyjscy businessmani,którzy bardzo często odwiedzają tą wyspę. W pokoju, choć bardzo zadbanym przywitał nas ogromniasty karaluch, krórego boy hotelowy choć szybko unieszkodliwił, to niestety wyrzycił jedynie na klatkę schodową, dzięki czemu mogliśmy go codziennie oglądać :) Po suficie biegały natomiast małe jaszczurki, no ale takie uroki tropików. Mimo pogody postanowiliśmy iść na plażę i chociaż się wykąpać, bo w końcu deszcz w tym nie przeszkadza, a przynajmniej nie będzie ludzi. Tak właśnie myśleliśmy, no ale cóż to przecież są Chiny i nie sposób tu znaleźć 5 m. bez człowieka. Mimo, że lało niemiłosiernie tłumy głośnych chińczyków z aparatami, w hawajskich koszulach, oblegały plażę i wodę, ponieważ odbywały się również kursy nurkowania! Koszmar!
Nie mając jednak innych możliwości już przymierzaliśmy się do kąpieli, kiedy w oddali naszym oczom ukazało się pasmo zupełnie puściutkiej plaży, położonej ok. godziny drogi piechotą. Pomyśleliśmy że może jest to jakaś dzika plaża, gdzie po prostu wycieczki nie dojedżają. Po godzinie wędrówki brzegiem plaży i po skałach, ukazała nam się droga a na jej końcu... brama do superekskluzywnego hotelu. Nasza wspaniała piaszczysta puściutka plaża znajdowała się tuż za nią. Witki nam opadły :( taka wędrówka i na nic! Jednak po chwili rozważań doszliśmy do wniosku że warto choć raz w Chinach skorzystac na tym że jesteśmy biali i wbić się do hotelu na tzw. "białasa" :) Skoro bywa tu tylu bogatych rosjan, to nie powinniśmy z naszym wyglądem i językiem mieć problemu by wywrzeć mylne wrażenie :) i rzeczywiście przez bramę, obok strażnika przeszliśmy bez problemu. Jeszcze grzecznie się z nami przywitał. Od razy wskoczyliśmy do cieplutkiej morskiej wody i byliśmy tam zupełnie sami! :) Po 15 min. niestety ktoś zaczął nawoływać nas z plaży. Byliśmy przekonani że to koniec naszego relaksu. Młody chłopak poinformował nas jednak że ponieważ nie ma jeszcze ratownika nie powinniśmy kąpać się w morzu, lepiej będzie jeśli skorzystamy z kompleksu hotelowych basenów :D Do tego przyniósł nam dwa ręczniki! A mając hotelowe ręczniki juz zupełnie wyglada się jak gość hotelowy! Prawda?:) 2 godziny spędziliśmy w fantastycznych hotelowych basenach na zjeżdżalniach i w jakuzzi, otoczonych palmami i marmurowymi posągami żółwi. Nawet deszcz przestał padać. Dostaliśmy kilka kąpielowych gadżetów i wylegiwaliśmy się pod palmami na leżakach patrząc na błękitne morze. Następnie dyskretnie zabraliśmy nasze rzeczy i przez główną bramę udaliśmy się z powrotem na zewnątrz tego raju, zanim ktoś kazałby nam za te luksusy zapłacić ;) Kilka godzin później byliśmy już w pociągu, jednak starczyło nam czasu by odwiedzić Hong Kong.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
gutki

Asia i Krzysiek
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 33 wpisy33 48 komentarzy48 24 zdjęcia24 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.08.2009 - 29.09.2009